Z racji długo-weekendowego rozleniwienia, dziś postanowiliśmy nieco „przynudzić” naszych czytelników (których ze względu na wspomniany długi weekend będzie zapewne mniej niż zwykle) i wyjaśnić czym jest tzw. Wskaźnik Kosztów Całkowitych (z ang. Total Expense Ratio – TER), którym często posługujemy się poruszając wątek kosztów inwestowania w fundusze inwestycyjne (w tym fundusze ETF).
Dziś rozłożymy tą miarę na czynniki pierwsze, ale jeżeli drogi czytelniku nie jesteś tym zainteresowany, to na wstępie wyjaśniając w jednym zdaniu – TER obrazuje wysokość łącznych kosztów ponoszonych przez fundusz w relacji do wartości aktywów tego funduszu, zazwyczaj w ujęciu rocznym. Generalnie im niższa wartość tego wskaźnika, tym dla inwestora lepiej (bo koszty, które obrazuje TER, ponoszone są finalnie przez inwestora).
W sektorze finansowym „nie ma nic za darmo”
Rynek polski pod względem wysokości TER nieco odstaje od światowych trendów. Wysokość tego wskaźnika dla tradycyjnych funduszy otwartych nierzadko przekracza 4% czy 5% (fundusze akcyjne), podczas gdy na świecie istnieją już rozwiązania, uwaga! z TER w wysokości 0%, czyli dla klientów bezkosztowe (i piszemy to całkiem serio, a nie jako spóźniony primaaprilisowy żart). W sektorze finansowym „nie ma nic za darmo”, więc w przyszłym tygodniu wyjaśnimy jak to możliwe, że produkt z TER w wysokości 0% jest dla emitenta tego rozwiązania opłacalny.
TER obrazuje rzeczywiste koszty inwestycji w fundusz
Wracając jednak to sedna sprawy, a więc meandrów Wskaźnika Kosztów Całkowitych. Używamy go tak ochoczo ze względu na to, iż jest to miara, która w pełniejszy sposób obrazuje rzeczywiste koszty inwestycji w fundusz względem samej opłaty za zarządzanie. TER zawiera w sobie opłatę za zarządzanie, ale także inne koszty operacyjne funduszu, które finalnie obciążają inwestora. Są to np. prowizje maklerskie za transakcje kupna / sprzedaży instrumentów finansowych do / z portfela funduszu, koszty obsługi księgowej lub audytu czy koszty depozytariusza. W TER zawarta jest także opłata za wynik (z ang. performance fee – w Polsce nazywana błędnie opłatą za sukces – z ang. success fee).
Co do zasady, im niższy TER tym lepiej (ale z wyjątkami)
Oczywiście, szczególnie w przypadku funduszy alternatywnych (np. funduszy hedgingowych), wysoki TER nie musi być czymś bezwzględnie złym, zwłaszcza, jeżeli w dużej mierze na jego wysokość składa się performance fee. Oznacza to tyle, że zarządzający bardzo dobrze wykonał swoją pracę i pobrał z tego tytułu dodatkowe wynagrodzenie. W tradycyjnych funduszach inwestycyjnych (z ang. long-only funds) my trzymamy się jednak zasady, że im niższy TER tym lepiej.