Co do zasady działanie siły wyższej, a za taką należy uznać epidemię, jest zjawiskiem, którego rozwój jest dosyć trudny do przewidzenia, przynajmniej krótkoterminowo. Wynika to w głównej mierze z konieczności zmierzenia się z wieloma zmiennymi, których określić nie sposób (np. nawyki społeczne i dyscyplina czy warunki pogodowe). Nasi czytelnicy wiedzą, że właśnie dlatego w naszym podejściu do inwestowania wystrzegamy się prognozowania rezultatu wydarzeń politycznych czy właśnie wynikających z działania siły wyższej. Są one obarczone bardzo dużym ryzykiem błędu, którego popełnienie, w krótkim okresie, może mieć dla naszych inwestycji bardzo negatywne skutki. Klucz do sukcesu w inwestowaniu to dyscyplina i trzymanie się z góry obranej strategii. Dla nas krótkoterminowo istotny jest sentyment rynkowy oraz przepływy kapitału (a konkretnie kierunek poruszania i osiąganie wartości skrajnych tych dwóch rodzajów wskaźników).
Nie inaczej jest obecnie, chociaż specyfika sytuacji sprawia, że obok wspomagania się tymi dwoma grupami wskaźników przy podejmowaniu własnych decyzji inwestycyjnych, zaczęliśmy poszukiwać matematycznej wskazówki jak, przynajmniej pomocniczo, można oszacować jak rozwija się epidemia COVID-19 globalnie i dlaczego wielu z naszych kolegów „po fachu” z branży finansowej obserwuje z zaciekawieniem wzrost liczby zachorowań.
Oczywistym jest, że jeżeli liczba chorych zacznie spadać, będzie to oznaczało postęp w walce z epidemią. Warto jednak przyjrzeć się także innej, mniej intuicyjnej zmiennej, która jest nawet istotniejsza niż łączny przyrost zachorowań. Jaka to zmienna?
Jeżeli jesteście zainteresowani, podstawy matematyki nie są dla Was niczym „fizyka kwantowa”, chcielibyście dowiedzieć się co to wzrost wykładniczy i krzywa logistyczna, a także dlaczego hasło „zostań w domu” ma sens, obejrzyjcie poniższy materiał.
Źródło: 3Blue1Brown